Zanim poopowiadam Wam o tej nagości, o którą tyle się rozchodzi, że my tam na tych rurach to tylko tyłki pokazujemy itd. proszę Was byście zamknęli oczy i wyobrazili sobie długonogą, szczupłą blondynkę o pełnych ustach, z włosami zwiniętymi w ciasny kucyk. Ma śliczny uśmiech, skupiony wzrok, powolny oddech, jest wysoka a na jej króciutkich szortach i króciutkim topie… widzicie numer 243. Albo czekajcie, nie musicie wyobrażać sobie biegaczki na zawodach, może być to na przykład gimnastyczka albo tyczkarka… one wszystkie w sumie i tak ubrane są tak samo jak poledancerka, więc co za różnica? Czy kiedykolwiek oglądając olimpiadę w telewizji zadaliście sobie pytanie „Czy ta pani z tyczką wybiera się w tych kusych gatkach do klubu dla podstarzałych panów?” – wątpię. Dlaczego więc widząc poledancerkę ludzie mają takie skojarzenia? Aha, bo przecież pole dance wywodzi się z klubów go-go… i tu Was zaskoczę, bo wcale tak nie jest, jest jeszcze lepiej, ta dziedzina sportu (tak, sportu) ma swoje początki w XII wieku i jest połączeniem chinese pole z mallakhambą – już tłumaczę – w chinese pole, cyrkowi akrobaci wspinali się na kilkumetrowe, metalowe drążki, wykonywali na nich różne figury, zaś w mallakhambie mężczyźni używali drewnianego słupa do wykonywania tańców. W przeciwieństwie do chinese pole, gdzie akrobata ubrany był w spodnie, marynarkę i buty oraz obwiązany był w gumowy materiał, w mallakhambie sportowcy ubrani byli bardziej skąpo i nie mieli butów. Świta komuś już może dlaczego ci drudzy mieli na sobie mniej ciuchów? Otóż jeśli założycie bawełniane rękawiczki i będziecie chcieli wspiąć się na stalowy słup to szybko zjedziecie w dół, będziecie mieli większą przyczepność jeśli te rękawiczki zdejmiecie. Tak samo jest w pole dance, ciało bardziej ‚lepi’ się do rury, a że trzymamy, ściskamy, trzemy, zahaczamy się o rurę różnymi partiami ciała to musimy je mieć odsłonięte. I ot, cała filozofia golizny. Zerknijcie na mapkę siniaków i otarć w pole dance (tzw pole kisses) tutaj i zobaczcie, że do rury musimy przyczepić się wieloma miejscami na ciele, więc takie króciutkie spodenki i staniki są niezbędne. Celowo tytuł tego posta brzmi ‚nagość i pole dance’ a nie ‚nagość w pole dance’, bo jej po prostu tam nie ma. Zapraszam Was jeszcze na małą galerię poniżej, to część zdjęć pole dance z mojego Instagrama (więcej możecie znaleźć klikając w ten hashtag #pdkuna).
Bardzo mi się podoba ten sport, może i ja wkrótce spróbuję swoich sił. Pozdrawiam!
Życze wytrwałości w takim razie! Pozdrowienia!
Dla mnie pole-dance w ogóle nie kojarzy się z nagością, tylko z lekkością, a jednocześnie siłą. Nie jest łatwy. W przyszłości sama chciałabym spróbować swoich sił w tym sporcie 🙂
To bardzo budujące, że tak myślisz, oby było więcej takich osób! Pozdrawiam!
mi się to źle nie kojarzy, aczkolwiek przy moim braku kondycji wiem że nie podołałabym
Cieszę się, że źle Ci się nie kojarzy! 🙂
Podziwiam bo to nie lada wyzwanie i potrzebne są duże umiejętności.
Szkoda, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego jaki jest ten sport, że to nie jest kręcenie tyłkiem przy rurze w szpilkach, a jednak jest, to sport, który wymaga treningów i zaparcia w sobie. Podziwiam Cię i twoją pasję, mam nadzieję, że w końcu uda mi się spróbować pójść na pole dance. Pozdrawiam serdecznie :))
Powolutku myślenie się zmienia, ale wiele osób jest jeszcze w ciemnogrodzie, także mamy jeszcze wiele do zrobienia, żeby to zmienić. Pozdrawiam i życzę powodzenia w dotarciu na pole dance! :))
Jestem instruktorem fitness i już od roku wybieram się na pole dance i jakoś wybrać się nie mogę ale bardzo chcę spróbować takich zajęć 🙂
Podziwiam, bo wiem ile siły i pracy mięśni wymaga ta dyscyplina. No i wygląda pięknie 🙂
Miło się czyta takie komentarze! Buziaki! :))